sobota, 26 grudnia 2015

Dzień Pomidorowy


czyli kawałek Italii w Nowym Yorku


Pewnego dnia powiedziano mi, ze we środę będziemy robić przecier pomidorowy. Brzmi zwyczajnie.

K. przyjechała po mnie ok 9:00. Przed domem, jej mąż V. w słomkowym kapeluszu chodził nerwowo wypatrując dostawy pomidorów. W domu przywitała nas Meksykanka, która przyszła pomagać.. Myślę sobie : "nie możemy same zrobić przecieru z pomidorów? Musi być Meksykanka?" Ale nic się nie odzywam.

Godzina 10:00. Pomidorów dalej nie ma wiec pijemy pyszne włoskie espresso i rozmawiamy po włosko-hiszpańsku bo Meksykanka nie mówi po angielsku. Mieszka w pueblo 3 dni autobusem od Mexico City. Bardzo mila.

Godzina 10:20. Pomidory są. Te długie, mięsiste, 200 kg.  DWIEŚCIE (słownie) 10 skrzynek. Teraz już wiem po co Meksykanka.

Znalezione obrazy dla zapytania pomidory


Odbywa się to tak:

Meksykanka myje pomidory w zlewie w ogrodzie (zajmuje to chyba ze 4 godziny bo robi to dokładnie). My na bieżąco wrzucamy je do olbrzymiego kotła ustawionego w ogrodzie na specjalnym piecyku. Po jakimś czasie wyławiamy je sitkiem dajemy na durszlak i dziabiemy widelcem żeby wypuściły wodę. V. cały czas je mieli na specjalnej maszynie (duży silnik) do przecierania owoców, która wyrzuca przecier z jednej strony, a lupki z drugiej. Przecier zlewany jest do wiader. I tak póki nie przerobimy siedmiu skrzynek (czyli jakieś 4-5 godz). Trzy ostatnie przeznaczone są na inny sos. Procedura taka sama, ale pomidorów nie ciupie się widelcem i nie przeciera, ale parzy i obiera ze skórki (idzie szybko) i pakuje do słoików cale, z liśćmi świeżej bazylii. 


 Jak zrobić domowy przecier pomidorowy? PRZEPIS


Po zakończeniu parzenia, kocioł zostaje umyty. Wlewa się do niego przecier i gotuje by odparował.

Jak coś już jest gotowe V. nosi słoiki do pasteryzowania do kuchni w piwnicy. Pijemy tez świeży, ciepły przecier ze świeżą bazylia. Pyszny.

Cala rodzina używa tego przez cala zimę do robienia sosu. Dodaje sie do niego oliwę, czosnek i parmezan lub mozzarellę, kto co woli.

Kończymy chyba do 5 po południu.

Do wszystkiego dodaje się świeżą bazylie. Rośnie w ogrodzie na grządce i w 8 wielkich (prawie metr średnicy) pojemnikach. Robi się z niej w domu pesto, które się zamraża w zamrażalniku.

W tym tygodniu (o ile będzie dobra pogoda na zakup winogron) zobaczę jak się robi wino. Na razie tylko kosztowałam. Delicje. Czegoś takiego nie kupicie w żadnym sklepie. (V. robi czerwone i białe).

Inne włoskie specjały

 Na koniec dnia pizza
 
  •  z ricottą i cebulą - pyszna
  •  podobno prawdziwa sycylijska, tradycyjna: ciasto 1,5 cm, na wierzchu ten przecier już gesty, z dużą ilością włoskich ziół i.... tarta bułka i parmezanem. Dziwne troszkę ale dobre.
  • a także rogaliki ze szpinakiem, no i wino i owoce - dużo i różne

 Z innych kulinarnych ciekawostek

Białe  bakłażany z ogródka (PIERWSZY RAZ W ŻYCIU WIDZIAŁAM BIAŁE BAKŁAŻANY). Obiera się je ze skórki, kroi na plasterki, moczy w osolonej wodzie żeby nie były gorzkie. Wodę się zmienia. Potem moczy się je w oliwie z oliwek z odrobiną mleka (to mleko podobno też żeby nie były gorzkie), obtacza w bułce tartej z ziołami  i czosnkiem i zapieka w piecu. Można same, można z tym pomidorowym sosem i mozzarellą.

Oliwki, rożne, pyszne, niektóre świeże, marynowane w domu

Domowe "salami" suche, ale nie przypomina węgierskiego. Bardzo dobre (wisi i schnie sobie żeby było coraz bardziej suche)

"Kiszonka". Zielone pomidory, paprykę i bakłażany kroimy na dość grube plasterki, przesypujemy niejodowaną sola (dużo), dodajemy ostrą paprykę, czosnek, skórkę z cytryny (żeby bakłażany nie ściemniały), ziele ang, itp. Dalej postępujemy tak jak z naszą kiszoną kapustą. Tzn przemywamy, odlewamy nadmiar soku, dobrze przyciskamy jakimś ciężarem. Gdy warzywa przestaną poszczać sok, wyjmujemy je z soku, płuczemy, dajemy do słoików, zalewamy oliwą z oliwek i zostawiamy na parę tygodni. Przepyszne.

Male ostre papryczki nadziewanie tym salami (patrz wyżej) i serem i marynowane

Kwiatki cukinii w cieście (tak jak nasze jabłka). Kwiatki tez się zamraża na zaś. używa ich się też jako dodatku do zupy.

Bakłażany na wszystkie możliwe sposoby. Wszystko z ogródka.

Po za tym soja gotowana w lupkach (to już nie włoskie) Je się ja potem jak bob. (Tzn wyłuskuje z lupek podobnych do zielonego groszku).

Wielki czosnek -tzw elephant garlic.

Indyjska  herbata -  ma niesamowity aromat, jest z goździkami, cynamonem, kardamonem i Bóg wie czym jeszcze - pyszna także z mlekiem

Łosoś i pstrąg z rusztu uprzednio marynowane w oliwie z czosnkiem i różnymi ziołami.
 
Lody amerykańskie pyszne, ale 1/2 porcji idzie zwykle do kosza bo nie jestem w stanie tego zjeść.




1 komentarz:

  1. mój ukochany post - kiedy jeszcze był mailem czytanym a sutenerze przy ul. Karmelickiej, gdzie ongiś mieściła się kafejka internetowa... nich żyją blogi!

    OdpowiedzUsuń