piątek, 25 grudnia 2015

Manhattan Manhattan




Będzie się przewijał przez cały czas... Tym razem hotele i rezydencje.

      Z terminalu promu jest bardzo blisko do World Trade Center. Dlatego stacja metra długo była nieczynna. Autobus wahadłowy dowoził nas do najbliższej czynnej stacji. Dzisiaj podróżuję metrem. Stacje są rożne. Zejścia na perony w większości odstraszające. Linie na Manhattanie wykładane białymi kafelkami. Niektóre przystanki już o charakterze muzealnym. 



 Na większych ornamenty z mozaiki. Gdzieniegdzie współczesne rzeźby ceramiczne nawiązujące do starego wystroju. Najładniejsza i największa chyba stacja pod Times Square. Tu są nawet sklepy. 









Przystanek 1.

Róg ulic 71 i 72 i od razu rzuca się w oczy piękna fasada Dorilton House z 1902, krytykowana za barokowy horror vacui i eklektyzm z czym nie bardzo można sie zgodzić. Budynek bowiem jest urzekająco wytworny. Powiedziałabym pałacowy. Mieszkali tu muzycy i kompozytorzy bo są tu dźwiękoszczelne ściany. Na rogu 71 i 72 kupuje za 75 centów hot doga reklamowanego jako najlepszy w mieście (dobry ale strasznie słony) i idę w stronę Central Parku do the Dakota. Po drodze zaglądam do Le Pain Quotidien Cala masa pysznego, pachnącego chleba i czegoś do chleba (łącznie z winem, bo przecież wino i chleb). Siedzi się przy wspólnych wielkich stolach żeby można było pogadać z sąsiadem bez skrępowania. Atmosfera francuska, ale sieć podobno pochodzi z Belgii.  Ślicznie. W końcu docieram do Dakoty. Dakota to budynek starszy, z końca XIX w. Niemiecko-hanzeatycki renesans przeniesiony na grunt amerykański. Tylko sześć pięter i wysokie poddasze. Piękna brama. Po obu jej stronach płoną prawdziwe gazowe latarnie. Po lewej elegancka budka portiera (oczywiście w liberii), który niestety nie wpuszcza nikogo na dziedziniec. 


 RB - 003b - Entrance


Tu mieszkał i tu został zastrzelony John Lenon. Yoko Ono do dzisiaj spotyka się tu z duchem swojego zmarłego męża, który od czasu do czasu zagląda do Dakoty i pobliskiego Central Parku by przycupnąć na ławeczce obok swojego pomnika. Tu mieszkał  Paul Simon, Sting i wiele innych wielkich..Tu rozgrywała się akcja Rosemary Baby. A ta dziwna nazwa? Gdy budowano Dakotę było tu pustkowie, tak odlegle jak obszar zamieszkany przez Indian Dakota. Indianin do dzisiaj strzeże budynku, niczym bodyguard, ze szczytu, od ul. 72.








 ChelseaHotelExterior.jpg
Przystanek 2

Ul. 23. Chelsea Hotel. Tu Cohen zakochiwał sie w Janis Joplin, a  Dylan Thomas umierał po wypiciu 18 szklanek whiskey w pobliskiej White Horse Tavern.  Tu któryś z członków Sex Pistols zadźgał swoja dziewczynę na śmierć. Tu mieszkali Edith Piaf, Bob Dylan,  Jimi Hendrix i … łatwiej byłoby chyba powiedzieć kto nie mieszkał. Tu Luc Besson kręcił Leona Zawodowca, a Andy Warhol słynne Chelsea Girls.  Wspaniała czerwonawa fasada niestety przysłonięta rusztowaniem. Widać jedynie kute balustrady balkonów. Przez bardzo nie reprezentacyjne szklane drzwi w poobijanej aluminiowej ramie wchodzę do środka. Oglądam obrazy. Szukam słynnej windy, która połączyła Cohena i Joplin. W recepcji gra radio. Ktoś śpiewa.. słucham.. ale to nie radio. To recepcjonista śpiewa do płynącej z radia muzyki. Patrzę na niego okrągłymi ze zdziwienia oczami. On czy radio?.... Nie ON! Rozglądam się jeszcze chwilę. Gdy wychodzę podbiega do mnie śpiewający recepcjonista. Dostaje wizytówkę i zaproszenie .. widocznie wyglądam na artystkę. Może tam kiedyś zamieszkam 


                         
Co ciekawe hotel ten zbudowano pod koniec XIX w jako coś w rodzaju spółdzielni mieszkaniowej – domu na wynajem mieszkań. Do dzisiaj ma stałych mieszkańców wynajmujących apartamenty przez lata. Podobno najciekawsza jest gejowska para pisarzy…

Niedaleko Chelsea Hotel 8 Avenue zamknięta. Ustawiono na niej rożne etniczne stragany. Można kupić afrykańskie koszyki i meksykańskie ponczo, jakieś koraliki z Azji. Można tez zjeść pop corn (pęknięte ziarenka wielkości 3 naszych ziarenek) prażony w kotle (dosłownie!!!!). Co za zapach!! Można też skosztować francuskie crepe, tajskie soki i owoce, greckie gyros, itp… Wszystko chyba  dość brudne, ale wszyscy jedzą… pewnie pyszne. Zaraz obok prawdziwa francuska cukiernia. Na ciastka nie mogę się napatrzeć. 




 File:Gershwin Hotel street facade.jpg
Przystanek 3

Madison Square. Na nim Park. W nim nowoczesne rzeźby i jakaś wystawa. Niedaleko jeszcze jeden hotelik. Gershwin Hotel. Z fasady sterczą ni to kły ni wielkie krople ni to lampiony.  Od razu robi sie artystycznie. Wejście takie same jak do Chelsea. W środku bardziej przestronnie i chyba bardziej elegancko, ale też chłodniejsza atmosfera. Właściciele wspierają artystów i dzieci bo, jak twierdzą, bez nich świat bylby nudny. Więc artyści zerknijcie tutaj bo moze cos skorzystacie   http://www.gershwinhotel.com/english/gershwin_air_app.pdf

Takich miejsc tu jest bardzo wiele….



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz