Grzeczności na co dzień
Tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć.
Dialog 1
Dzwoni V.
V: Hello Ana, How are
you?
A: Fine, thanks. And
you?
V: Good. Everything
OK?
A:Yes, V. perfect.
Thank you.
V:Ana, could you do me
a favor?
A:Sure V.
V: Could you please be
so kind and go upstairs and wake up my son?
A: Of course, V.
V: Thank you very much
Ana.
A: You're welcome,
V.. Have a nice day.
V: Thank you, you too.
......
Stosunek uprzejmosci do przekazu
wiadomosci 9:1
Dialog 2
Dwóch facetów (z
ekipy "myjaczy" okien) myje jedno okno u L. Koniec mycia..
F1: Thank you Andy.
F2: My pleasure,
John. In fact I should thank YOU.
F1: Oh, come on Andy!
Stosunek uprzejmości do przekazu wiadomości:
10:0
Dialog 3
V. Senior i V. Junior
wymiana zdań na jakiś tam temat (nie bardzo
się zgadzają)
VS: Thank you for
being honest with me. I appreciate that. However, I think that you are not
right. Sorry to say that... but try to understand
me...
VS: Dzięki, że jesteś ze mną szczery. Doceniam to. Jednakże, uważam, że nie masz racji. Przykro mi to powiedzieć, ale spróbuj mnie zrozumieć....
Po czym się jeszcze parę razy przepraszają
nawzajem, że się ze sobą nie zgadzają...
Nie wiem jaki stosunek uprzejmości do przekazu wiadomości.
Chyba ciekawe byłoby policzyć ile razy
dziennie używa się dziękuję, przepraszam, itp. w stosunku do reszty słów. Ciągle muszę o tym pamiętać, żeby pakować TO wszędzie gdzie tylko się da.
Od początku pobytu nie słyszałam jednego przekleństwa, ani na ulicy, ani w autobusie, ani w metrze ani nigdzie indziej.
Może nie byłam jeszcze w "odpowiedniej" dzielnicy.
Wrzesień
Święto Pracy (nota bene obchodzone tu we wrześniu bo któryś prezydent się przestraszył, że obchodzenie go 1-go maja może umocnić ruch socjalistyczny, co mu było bardzo nie w smak i szybko zmienił datę obchodów) zamyka sezon letni. Mimo że pogoda ładna i ciepło, L. zakryła meble na patio plastykową plandeką. Nie usiądzie tam aż do wiosny. Dwie
ekipy myjaczy domów (domy się szoruje od dachu po fundamenty Karcherem) i
myjaczy okien (tez dachowych) przybyły wyszorować domy i okna przed zimą.
Lo. spakowała letnie ciuchy do wielkich plastykowych pudel i wyniosła na
strych. Tylko woda w basenach postoi do końca września..
W mieście ciągle jakieś party na pożegnanie
lata i festiwale, to włoski, to grecki, itp. Trwają nie 1-2 dni, ale przeważnie cały tydzień. Zaczynają się też przygotowania do Halloween. W Mall'u
specjalny sklep a w nim... rożne maski, stroje czarownic, wróżek, czarowników, czarnych kotów, kościotrupów, duchów, wampirów itp itd
najróżniejsze akcesoria do płatania figli i straszenia, miotły dla czarownicy,
kartki z życzeniami, rożne rozmaitości w kształcie dyni, czy osobników jw.
Lampioniki, świeczki, girlandy sztucznych jesiennych liści, styropianowe lub
plastikowe dynie, dosłownie wszystko co można sobie wymarzyć.
W innych sklepach tez zaczyna królować styl
dyniowaty, bardziej lub mniej kiczowaty lub mniej lub bardziej wytworny.
Najwytworniejszy u Lindt'a (bylo nie było Europa), gdzie w eleganckich pudeleczkach
- srebrnych w czarne czarownice lub pomarańczowych w ksztalcie dyni - można
nabyć pyszne czekoladki. Chyba sobie kupię, tylko jeszcze nie wiem które.
Znalazłam tez "Sklep Rzeczy
Niepotrzebnych". Kupuje się w nim to czego do szczęścia nam absolutnie
nie potrzeba. Tak wiec św. Franciszki tudzież innych świętych i święte w rozmaitych pozycjach figlarnych, figurki grupowe (anonimowe), palmy (i to chyba
nawet z modeliny - Dagny wie o co chodzi), pieski, kotki (różnych rozmiarów i
ras), plastykowe owoce, kwiatki, girlandki, papierowe czapeczki, itp. Wszytsko
za 1 dolara.
Zupełnie inny temat
W Mall'u jest tez miejsce skąd zawsze dochodzi dosyć głośny wrzask, który, prawdę mówiąc mnie tam zwabił. Jest to fryzjer
dla dzieci. Dla obywateli tutejszej części świata, pewnie
to nic nadzwyczajnego, jednak mnie z postkomunistycznej Polski, bardzo ów
przybytek zadziwił i przyglądnęłam się mu dokładnie. Kolorowe ściany. Zamiast krzeseł autka, żabki, itp takie wesele miasteczko. Przed dzieciakiem lustro,
ale też telewizor, na którym wyświetla się kreskówki. Do dyspozycji także mnóstwo zabawek. Fryzury wszelakie, dostosowane i do wieku i do gustu i do
rasy.
Pytaliście o ogrody
Otóż, Nowy Jork to nie tylko Manhattan. W
Nowym Jorku są tzw borough (takie mniejsze miasta w mieście) pionowe i
poziome. Manhattan należy z pewnością do pionowych, ale też jest tam dość dużo zieleni, ale zieleni parkowej od Central Parku począwszy, na wielu
mniejszych skończywszy. Czasem na dachach tez się widzi drzewa. Staten Island
jest dzielnicą poziomą. Są tu głównie domy jednorodzinne, dużo mniejszych i większych ogrodów. Te z przodu zawsze na pokaz, te z tylu co kto chce, a wiec i
bazylia i pomidory i drzewa figowe (tak, owocujące!!!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz